31 sty 2013

Trzymając w garści świętego


       Polski czytelnik przyzwyczajony do sienkiewiczowskiego „krzepienia serc”, narodowej martyrologii i niezłomnych bohaterów pozytywnych dość rzadko sięga po literaturę historyczną. Nie wierzy bowiem, że można pisać o dziejach naszego kraju bez patosu i dydaktyzmu, które tak nudzą większość odbiorców. „Gra w kości” Elżbiety Cherezińskiej jest dobrym przykładem współczesnej prozy historycznej, w której udało się uniknąć tych pułapek.

Temi
      Książę Bolesław ma coś, czego bardzo pragnie cesarz Otton III - ciało pierwszego słowiańskiego męczennika. Książę zapłacił za nie poganom czystym złotem i natychmiast rozpoczął budowę odpowiednio godnego miejsca spoczynku dla świętych relikwii na polskich ziemiach. Wierzy, że dobrze rozegrana gra polityczna wsparta rozwijającym się powoli kultem religijnym przyniesie młodemu państwu olbrzymie korzyści, może nawet koronę królewską. Żyjący w majestatycznej stolicy chrześcijańskiego świata młody cesarz nie domyśla się, jakie ambicje rodzą się w głowie włodarza wschodniego państewka. Jest przekonany, że celem jego pielgrzymki na dzikie ziemie Słowian jest zabranie świętego tam, gdzie jego miejsce - do Rzymu. Który z władców osiągnie to, co zaplanował?
     Akcja książki obejmuje okres około pięciu lat. Konstrukcja opiera się na osobnych sekwencjach dworu piastowskiego oraz cesarskiego i papieskiego. To dwie różne rzeczywistości - świat wątłego dwudziestoletniego cesarza, zmęczonego władzą nad centrum chrześcijaństwa oraz świat dojrzałego słowiańskiego księcia, który uwielbia mocne życie i dokładnie wie, co chce osiągnąć. W finale powieści obaj spotykają się w Gnieźnie. Zafascynowany osobą nieokrzesanego Bolizlausa Otton daje się wciągnąć w grę, w której stawką jest coś znacznie ważniejszego niż święte kości.
     Pogrążający się w umartwieniach i religijnej ekstazie młody cesarz przeciwstawiony zostaje w powieści osobie Bolesława Chrobrego. Polski książę to typowy wczesnośredniowieczny władca z „dzikich” stron Europy - uwielbia niebezpieczne polowania, seks z pięknymi kobietami, nie boi się walki ani groźnych wyzwań. Bywa porywczy i nieokrzesany, lecz jest także mądrym graczem politycznym. W razie potrzeby potrafi okazać siłę i stanowczość graniczącą z okrucieństwem lub opanować emocje i manipulować innymi z zimną krwią. Rozczarowuje nieco końcowy pomysł Autorki dotyczący relacji łączącej tych dwóch bohaterów, jednakże kreacja obu postaci jest intrygująca.
     Dorobek pisarski Elżbiety Cherezińskiej jest oczywistym dowodem na to, że historia to jej prawdziwa pasja. Wielokrotnie podkreślała jednak, że interesuje ją opowieść o żywych ludziach, z którymi Czytelnik mógłby nawiązać prawdziwy emocjonalny kontakt, a nie o koturnowych postaciach wyłaniających się z kronik i legend. Dlatego właśnie bohaterowie „Gry w kości”, mimo iż są nam znani z kart podręczników szkolnych, to pełnokrwiste postaci, których poczynania śledzi się nie tylko z zainteresowaniem, ale nawet z pewnym zaskoczeniem.
    Na swojej stronie internetowej Autorka napisała: Książka o Bolesławie Chrobrym chodziła mi po głowie od lat. Lubię drania. Trzeba przyznać, iż daje się to odczuć w narracji. Rozdziały opisujące dwór polskiego księcia są znacznie ciekawsze, akcja toczy się żywiej, a bohaterowie swoją mentalnością są nam bliżsi niż wypełnione politycznymi dysputami dwory cesarza i papieża. Ten wyraźny podział sprawia, że momentami tempo akcji zwalnia i zaczyna nużyć, zwłaszcza gdy czytelnik nie jest zbytnio zainteresowany wielką europejską polityką.    
   Mimo tych mankamentów, które są jednocześnie dowodem na olbrzymią pracę dokumentalną, jaką wykonała Autorka, powieść wciąga. „Gra w kości” to książka, w której Elżbieta Cherezińska pokazała, że bezwzględna walka o władzę, wielka polityka, spiski, oszustwa i korupcja to odwieczne narzędzia „ludzi u władzy”. Powieść napisana przystępny językiem, w oparciu o rzetelną wiedzę historyczną spodoba się z pewnością wszystkim, którzy polskie średniowiecze uznają za równie fascynujące co europejskie.


Wydawnictwo ZYSK i S-KA

Brak komentarzy: