Kochający ojciec zawsze chce być dla swojego dziecka ideałem - głową rodziny, troskliwym opiekunem, przewodnikiem po świecie, obrońcą. Jak poradzić sobie z tak wysoko postawioną poprzeczką, kiedy los odbiera rodzicowi jeden z najważniejszych zmysłów - wzrok? O swoich nietypowych doświadczeniach związanym z ojcostwem napisał Ryan Knighton w interesującej książce pt. „Zapiski niewidomego taty”.
Postępująca ślepota utrudniała życie Ryana, a jednak uważał się za człowieka szczęśliwego. Ukochana żona Tracy wspierała go w trudnych chwilach, a on sam nauczył się patrzeć na swoją chorobę pragmatycznie - należało po prostu dostosować się do tego, co nieuniknione. Kiedy żona zaczęła wspominać o ciąży, nie przestraszył się zbytnio. Dziecko miało być owocem ich miłości i oboje tego pragnęli. Tracy z pełną świadomością zaakceptowała fakt, że to głównie na niej spoczną obowiązki związane z opieką nad małym dzieckiem. Kiedy w ich życiu wreszcie pojawiła się upragniona Tess, okazało się jednak, że zamglony, niewyraźny świat głównego bohatera stanął na głowie.
Autobiograficzna powieść Ryana Knightona to wciągająca historia o tym, jak niewidomy ojciec uczy się swego dziecka, ale także o tym, jak dziecko uczy się swego ojca. Pierwszoosobowa narracja sprawia, że szczere i bezpretensjonalne wyznania bohatera czyta się jak rodzaj pamiętnika. Autor otwarcie pisze o swoim niepokoju związanym z ojcostwem, o swoich słabościach i emocjach.
Pierwsza część książki to niełatwe starania o dziecko - poronienie, próby leczenia, radość z kolejnej ciąży i wreszcie poród. Kolejne rozdziały przynoszą opowieść o powstawaniu magicznej więzi między dzieckiem a ojcem. Początki nie są łatwe. Przerażony ciężarem odpowiedzialności bohater nie od razu odnajduje w sobie właściwe emocje. Podczas gdy żona z całkowitym zaufaniem wkłada mu w dłonie mały wrzeszczący „tobołek”, on zastanawia się czy podoła nowej odpowiedzialnej roli życiowej. Na drodze bohatera i jego rosnącej córeczki staje mnóstwo niespodziewanych przeszkód - płonące ubranka dziecięce, dławiące kanapki, wyjące alarmy czy zagubione w krzakach misie. Najtrudniejszy w relacji Ryana z córką był fakt, że małe dziecko nie pojmowało ślepoty swojego ojca. Kiedy dziewczynka nauczyła się chodzić, bohater zaczął wpadać w coraz większe tarapaty. Spacer z niesfornym dzieckiem jest czasem trudny nawet dla „zwykłego” rodzica. Jak zatem powinien się zachować niewidomy ojciec, ściskający w jednej dłoni białą laskę a w drugiej rączkę swojej córeczki, gdy nagle dziecko wyrywa mu się ze śmiechem i znika?
Na szczęście dla bohatera nadchodzi wreszcie taki moment, gdy Tess zupełnie intuicyjnie zaczyna rozumieć, iż biała laska to nie tylko „nieodłączna część taty”. W relacji Ryana z córką nastąpił wreszcie ten przełom, o którym bohater marzył od wielu miesięcy: (...) Teraz mogłem się zgubić. Mogłem być ślepy, ale Tess już się czegoś o mnie nauczyła. Wiedziała, że trzeba mi pomóc (...).
„Zapiski niewidomego taty” to wzruszająca lektura wydana w serii Zbliżenia przez wydawnictwo Nasza Księgarnia. Zachęcające w tej publikacji jest to, że autor a zarazem bohater tekstu nie czyni ze swej ułomności okazji do szukania współczucia. Przedstawia po prostu swój sposób myślenia, swoją codzienność, swoje zmagania z ograniczeniami. Czyni to z dużym dystansem a nawet sporą dawką humoru. Ta sama historia opowiedziana przez kogoś chcącego wzbudzić litość w czytelniku byłaby zapewne banalna i nużąca. Tymczasem, choć nie jest to literatura wysokich lotów, naprawdę trudno odłożyć tę książkę na półkę, zanim nie dojdzie się do ostatniej strony.
Postępująca ślepota utrudniała życie Ryana, a jednak uważał się za człowieka szczęśliwego. Ukochana żona Tracy wspierała go w trudnych chwilach, a on sam nauczył się patrzeć na swoją chorobę pragmatycznie - należało po prostu dostosować się do tego, co nieuniknione. Kiedy żona zaczęła wspominać o ciąży, nie przestraszył się zbytnio. Dziecko miało być owocem ich miłości i oboje tego pragnęli. Tracy z pełną świadomością zaakceptowała fakt, że to głównie na niej spoczną obowiązki związane z opieką nad małym dzieckiem. Kiedy w ich życiu wreszcie pojawiła się upragniona Tess, okazało się jednak, że zamglony, niewyraźny świat głównego bohatera stanął na głowie.
Temi |
Pierwsza część książki to niełatwe starania o dziecko - poronienie, próby leczenia, radość z kolejnej ciąży i wreszcie poród. Kolejne rozdziały przynoszą opowieść o powstawaniu magicznej więzi między dzieckiem a ojcem. Początki nie są łatwe. Przerażony ciężarem odpowiedzialności bohater nie od razu odnajduje w sobie właściwe emocje. Podczas gdy żona z całkowitym zaufaniem wkłada mu w dłonie mały wrzeszczący „tobołek”, on zastanawia się czy podoła nowej odpowiedzialnej roli życiowej. Na drodze bohatera i jego rosnącej córeczki staje mnóstwo niespodziewanych przeszkód - płonące ubranka dziecięce, dławiące kanapki, wyjące alarmy czy zagubione w krzakach misie. Najtrudniejszy w relacji Ryana z córką był fakt, że małe dziecko nie pojmowało ślepoty swojego ojca. Kiedy dziewczynka nauczyła się chodzić, bohater zaczął wpadać w coraz większe tarapaty. Spacer z niesfornym dzieckiem jest czasem trudny nawet dla „zwykłego” rodzica. Jak zatem powinien się zachować niewidomy ojciec, ściskający w jednej dłoni białą laskę a w drugiej rączkę swojej córeczki, gdy nagle dziecko wyrywa mu się ze śmiechem i znika?
Na szczęście dla bohatera nadchodzi wreszcie taki moment, gdy Tess zupełnie intuicyjnie zaczyna rozumieć, iż biała laska to nie tylko „nieodłączna część taty”. W relacji Ryana z córką nastąpił wreszcie ten przełom, o którym bohater marzył od wielu miesięcy: (...) Teraz mogłem się zgubić. Mogłem być ślepy, ale Tess już się czegoś o mnie nauczyła. Wiedziała, że trzeba mi pomóc (...).
„Zapiski niewidomego taty” to wzruszająca lektura wydana w serii Zbliżenia przez wydawnictwo Nasza Księgarnia. Zachęcające w tej publikacji jest to, że autor a zarazem bohater tekstu nie czyni ze swej ułomności okazji do szukania współczucia. Przedstawia po prostu swój sposób myślenia, swoją codzienność, swoje zmagania z ograniczeniami. Czyni to z dużym dystansem a nawet sporą dawką humoru. Ta sama historia opowiedziana przez kogoś chcącego wzbudzić litość w czytelniku byłaby zapewne banalna i nużąca. Tymczasem, choć nie jest to literatura wysokich lotów, naprawdę trudno odłożyć tę książkę na półkę, zanim nie dojdzie się do ostatniej strony.
Wydawnictwo Nasza Księgarnia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz