Tak, przyznaję - jestem trochę staroświecka (czy raczej vintage?:) I cóż w tym złego?
Lubię czytać papierowe gazety i książki;
Pixabay |
irytuję się na jakość dzisiejszego papieru, po którym nie można pisać prawdziwym piórem, bo przemaka;
wolę porozmawiać z przyjaciółmi przy kawie i domowym cieście niż wisieć na telefonie, Skypie czy innym źródle komunikacji;
nie korzystam z portalu FB...
Tak mogłabym wymieniać dłuuugo.
Może dzięki temu lepiej rozumiem swoje bohaterki rodem z innej epoki?
Muszę jednak zdradzić, że Julianna żyjąca w XVIII wieku jest już dla mnie znacznie większą zagadką. Staram się jednak ją oswoić, bo wiem, że Czytelniczki czekają na drugą część cyklu "Dziedzictwo rodu".
pixabay |
Czy to oznacza, że nie pojmuję "ducha dzisiejszych czasów" i nie doceniam wygody, jaką daje współczesność? Mam nadzieję, że nie, choć zapewne nikt do końca tego nie ogarnia.To byłby świetny wstęp do długich i mądrych rozważań, ale... nic z tego!
Otrzepię się troszeczkę z kurzu z przeszłości i zdradzę nowinę, a w zasadzie nowinkę:
w tę pierwszą prawdziwie jesienną i mglistą noc chcę Was, drogie Czytelniczki, zaprosić po prostu na moją nową stronę - na Instagramie.
Instagram kojarzy mi się ze staroświeckim albumem, do którego ludzie wklejają fotografie - szybkie zdjęcia codzienności przypięte na tablicę wspomnień. Chyba każdy lubi oglądać zdjęcia swoje i znajomych, stąd zapewne popularność tego portalu.
A zatem...takie skrawki mojej codzienności retro od czasu do czasu będzie można znaleźć na moim profilu.
Zapraszam, zaglądajcie, kiedy macie ochotę. :)
1 komentarz:
Nie wiem dlaczego, ale Instagram wywoływał we mnie niezbyt dobre skojarzenia i odczucia. Ale tak jak pani - postanowiłam się otrzepać z kurzu i w nowym roku założyć konto bloga na Instagramie.
Z utęsknieniem czekam na drugi tom "Dziedzictwa rodu", niektóre czytelniczki z biblioteki też.
Pozdrawiam czytelniczo z odrobiną kurzu!
Martucha i blog W szponach literek
Prześlij komentarz