To już nie plotki, to fakty - moje najnowsze bohaterki zaczęły odwiedzać pierwszych Czytelników. Oficjalna premiera miała miejsce w środę, więc można już szukać powieści w księgarniach.
Najlepszy dowód:
Najlepszy dowód:
http://czytanieprzykominku.blogspot.com/2013/09/myn-nad-czarnym-potokiem.html#comment-form
:) u Aine.
:) u Aine.
Ja także wzięłam już do rąk pachnącą drukiem książkę - to cudowne uczucie trzymać w rękach kolejną swoją powieść.
Z tremą i ciekawością wypuściłam w świat Martę i Grażynę - to zwykłe kobiety, które mają jednak niezwykłą rodzinę. I choć sobie nie zdają z tego sprawy, to właśnie rodzina daje im wewnętrzną siłę do pokonywania codziennych trudności. Jak odkryje Marta, ta zasada jest aktualna w każdej epoce, nawet podczas trudnego czasu wojny i okupacji.
A co spaja rodzinę poza miłością? Tradycja i wspólny stół - te cudowne wspomnienia z czasów dzieciństwa, kiedy mamine pierogi (liczone w setkach sztuk) lub świąteczny piernik stanowiły dla dzieci kwintesencję domowego ciepła. W dzisiejszych zagonionych czasach emigracji zarobkowej coraz bardziej rozmywają się te nostalgiczne chwile wspólnych przygotowań do zdrowego rodzinnego posiłku.
Idea slow food, to coś, co zainspiruje zapracowaną Grażynę, a slow life kojąco wpłynie na Martę w jej rodzinnym miasteczku (dalece wpłynęły też na formę narracji powieści).
Jak wielu z Was, drodzy Czytelnicy, tęskni za czasami, kiedy przy stole zasiadało kilkanaście osób? I nawet jeśli się kłócili, byli irytujący i nietaktowni, to każdy za każdego skoczyłby w ogień, gdyby zaszła potrzeba.
Świat, w którym celebrowało się rodzinne i przyjacielskie spotkania, a nawet wspólne gotowanie z cudownie aromatycznych prawdziwych produktów... Czy ten świat nie odchodzi już do lamusa?
Z tremą i ciekawością wypuściłam w świat Martę i Grażynę - to zwykłe kobiety, które mają jednak niezwykłą rodzinę. I choć sobie nie zdają z tego sprawy, to właśnie rodzina daje im wewnętrzną siłę do pokonywania codziennych trudności. Jak odkryje Marta, ta zasada jest aktualna w każdej epoce, nawet podczas trudnego czasu wojny i okupacji.
A co spaja rodzinę poza miłością? Tradycja i wspólny stół - te cudowne wspomnienia z czasów dzieciństwa, kiedy mamine pierogi (liczone w setkach sztuk) lub świąteczny piernik stanowiły dla dzieci kwintesencję domowego ciepła. W dzisiejszych zagonionych czasach emigracji zarobkowej coraz bardziej rozmywają się te nostalgiczne chwile wspólnych przygotowań do zdrowego rodzinnego posiłku.
Idea slow food, to coś, co zainspiruje zapracowaną Grażynę, a slow life kojąco wpłynie na Martę w jej rodzinnym miasteczku (dalece wpłynęły też na formę narracji powieści).
Jak wielu z Was, drodzy Czytelnicy, tęskni za czasami, kiedy przy stole zasiadało kilkanaście osób? I nawet jeśli się kłócili, byli irytujący i nietaktowni, to każdy za każdego skoczyłby w ogień, gdyby zaszła potrzeba.
Świat, w którym celebrowało się rodzinne i przyjacielskie spotkania, a nawet wspólne gotowanie z cudownie aromatycznych prawdziwych produktów... Czy ten świat nie odchodzi już do lamusa?
Od kilku miesięcy pracuję nad drugą częścią "Młyna...", która będzie jednocześnie całkiem niezależną powieścią. Zagłębiona w losy innych postaci trochę straciłam z oczu Martę i Grażynę, dlatego z tym większą przyjemnością wraz z Wami wrócę do początków.
Miłej lektury.
12 komentarzy:
Bardzo się cieszę, że będzie druga część :D
Dziękuję za link! :)))
Będzie nawet trzecia :) Ale, jak to u mnie bywa, z niespodzianką fabularną, bo nie lubię nudy :)
Pani książka również do mnie rozpoczęła swoją wędrówkę:) Spodziewam się jej w przyszłym tygodniu:)
Pozdrawiam serdecznie:)
Jeszcze nie znam Pani książek, ale mam nadzieję je poznać.
A teraz pytanie. Czy odwiedzi Pani Targi Książki w Krakowie?
Tak, będę na Targach w Krakowie, w niedzielę 27 października. Zapraszam :)
Bardzo się cieszę.
Ja też! :)
właśnie kończę czytać "Młyn nad czarnym potokiem"...powiem tak.cudnie, pysznie, smakowicie..a do tego w trakcie czytania książki zaczęłam rozmyślać o mojej rodzinie, o mojej siostrze :)
Dziękuję serdecznie pani Paulino :) Niezmiernie mnie cieszy, gdy ktoś lubi moje bohaterki tak jak ja. Zawsze fascynowały mnie siostrzane więzi (ja mam Brata) i jeśli moja książka rozbudza potrzeby rozwijania więzi rodzinnych, to jestem tym wprost zachwycona:)
Właśnie skończyłam czytać Młyn nad Czarnym Potokiem. To pierwsza pani książka z jaką się zetknęłam. Właściwie, to całkiem przypadkiem sięgnęłam po nią w księgarni. Nie wiem co mnie skusiło. Jakiś impuls?
Połykam książki, pożeram szybko i łapczywie, a tu - nic takiego nie nastąpiło. Powoli, z rozkoszą delektowałam się treścią. Nie było niecierpliwego czytania, aby poznać zakończenie. Było smakowanie. I prawie całkowite nasycenie. Prawie. Bo jak przed chwilą skończyłam to pomyślałam, że chętnie skłoniłabym się po jeszcze.
Bardzo dziękuję za tę ucztę.
Droga Anjo :)
Ależ będzie jeszcze! "Młyn" będzie miał jeszcze dwie części, co prawda nie będzie to taki zwykły ciąg dalszy, ale losy bohaterek I części też się pojawią.
I niezmiernie się cieszę, że czytała Pani moją książkę właśnie w taki sposób, w jaki zaplanowałam - jako wolne smakowanie historii; nie jak kawę, którą się łyka w przelocie, lecz jak pyszną aromatyczną herbatę dolewaną do filiżanki z porcelanowego dzbanka i smakowaną w gronie przyjaciół :)
Czyli zapowiada się kolejna seria, z tym jest bardzo różnie, bo z każdym kolejnym tomem trudniej czytelnika czymś zaskoczyć, ale wierzę, że Pani się uda, jeszcze nie czytałam żadnej Pani książki, ale oczywiście mam w planach, jednak chyba zacznę od "Dworku..." Pozdrawiam :)
Prześlij komentarz