(...) byle polska wieś zaciszna, byle polska wieś spokojna (...)
S.Wyspiański "Wesele"
Odkryłam, że w tym roku jakoś dziwnie uspokaja mnie robienie przetworów. Lubicie to?
Czynność tradycyjna, zanurzona w przeszłości naszych babek i prababek, pachnąca naszym dzieciństwem... I tak osobliwie zwyczajna. Pozwala zbliżyć się do tego zapomnianego już rytmu przyrody (Są wiśnie - robimy dżemy! Wysypało truskawki - dajcie przepis na konfitury!). Wywołuje wspomnienia i jest tak daleka w swej naturze od światowych tragedii, które przyspieszają bicie serca.
Monotonne obieranie, drylowanie, gotowanie, smażenie; aromatyczna para uderzająca prosto w twarz z garnka; mycie błyszczących szklanych słoiczków; poparzone gorącą mazią dłonie...
Cudownie bolą zmęczone plecy, kiedy wieczorem układa się na półkach rzędy słoików.
U mnie na razie tylko dżemy wiśniowe i ogórki doczekały się swojego koncertu. Może w sierpniu jeszcze coś "poprzetwarzam":)
Natomiast moje nowe bohaterki - przodkinie Elwiry i ich sąsiadki (poznacie ich losy dopiero w III tomie małopolskiej trylogii, w 2015 roku) - właśnie zbierają grzyby, leśne owoce i liście do ogacania chałup. U nich jest jesień i sezon na przetwory trwa.
A czy dziś ktoś jeszcze pamięta, czym było "ogacanie chałup"? :)
A czy dziś ktoś jeszcze pamięta, czym było "ogacanie chałup"? :)
1 komentarz:
Uwielbiam robić przetwory! Wczoraj zawekowałam prawie 10 kg pieczonej papryki, a potem ze zmęczenia zasnęłam na kanapie... I oczywiście już dziś na śniadanie musiałam otworzyć jeden ze słoiczków i dodać cudną paprykę do sałatki. Było warto wczoraj się męczyć!
Prześlij komentarz