12 mar 2014

Różne oblicza miłości

Mówi o sobie, że jest człowiekiem zakochanym w słowie. Powieściopisarz, autor sztuk teatralnych, filozof z wykształcenia. Popularność zyskał między innymi dzięki takim utworom jak „Oskar i pani Róża” czy „Małe zbrodnie małżeńskie”. Eric-Emmanuel Schmitt. 

   Francuski twórca, uwielbiany przez rzesze czytelników za specyficzny styl, zaskakującą tematykę utworów i filozoficzno-refleksyjne spojrzenie na ludzkie życie, tym razem zaprasza do lektury zbioru opowiadań pod wspólnym tytułem „Małżeństwo we troje”.
   Polskie wydanie tej książki ukazało się nakładem wydawnictwa Znak w tłumaczeniu Agaty Sylwestrzak-Wszelakiej i niemal od razu wzbudziło sporo kontrowersji. Wierni fani tego autora podzielili się na dwa obozy:  zachwyconych i rozczarowanych. Ci drudzy zarzucają autorowi brak świeżości w podejmowaniu tematyki, grę na odgrzewanych emocjach a przede wszystkim zbytnie uproszczenie stylu. 
   
tygodnik Temi
Jedynie czytelnicy, którzy ze względu na znajomość języka francuskiego mają szansę poznać ten zbiór w oryginale, mogliby potwierdzić lub odrzucić ostatni zarzut. Eric-Emmanuel Schmitt uchodzi bowiem za twórcę, który ze szczególną pieczołowitością podchodzi do słowa.  W jednym z wywiadów przyrównał nawet rodzimy język do muzyki, która dzięki jego ciężkiej pracy osiąga szczególne brzmienie w utworach, które tworzy. 
   Gust czytelniczy to sprawa bardzo indywidualna, ale można sądzić, że niejednoznaczna ocena tomu opowiadań wynika przede wszystkim z samej formy - wielu fanów twórczości Schmitta z niecierpliwością oczekiwało na kolejną powieść, a otrzymali krótką formę prozatorską, która (niestety) nie cieszy się aż taką popularnością.
   Trzeba uczciwie przyznać, że zbiór opowiadań zawsze niesie ze sobą ryzyko, iż „będzie nierówny” - niektóre teksty się spodobają, inne nie. Tak też jest i w tym przypadku. Za najsłabszy z pięciu utworów można uznać tytułowy tekst, którego bohaterami są  Konstancja Mozart i jej drugi mąż. Relacje w dziwnym małżeństwie, w którym „tym trzecim” jest zmarły pierwszy mąż Konstancji, rzeczywiście niczym szczególnym nie zaskakują ani tym bardziej nie wzruszają. Bohaterka budzi raczej irytację niż sympatię. 
   Pozostałe opowiadania niosą ze sobą bardzo różną tematykę i emocje. „Dwóch panów z Brukseli” to chwilami zabawna, chwilami tajemnicza historia związku dwóch mężczyzn, którzy w osobliwy sposób przywiązali się do zupełnie obcej im kobiety i pozostawili jej cały swój majątek, choć ona nawet nie miała pojęcia o ich istnieniu.
   „Pies” porusza kwestię przyjaźni między człowiekiem i zwierzęciem, wkraczając na teren rozważań o moralnej stronie ludzkiej natury w kontekście obozów koncentracyjnych i czasów apokalipsy spełnionej. „Serce w popiele” to nieco przerysowany tekst dotyczący emocji, które towarzyszą ludziom, gdy ktoś bliski staje się dawcą organów. 
   „Dziecko upiór”, zamykające tom, jest teoretycznie prostą opowieścią o dylemacie rodziców, którzy wiedzą, że urodzi się im śmiertelnie chore dziecko. Teoretycznie - gdyż przy mocno uproszczonej akcji narratorowi udaje się jednak zaskoczyć czytelnika. Refleksja, do której przy okazji tego utworu autor chciałby nakłonić odbiorców, jest w zasadzie oczywista, zwłaszcza dla polskiego odbiorcy przyzwyczajonego do szacunku wobec życia.
   Konstrukcja wszystkich opowiadań jest bardzo przemyślana: autor stara się zaskakiwać czytelnika, intrygować i wywoływać poruszenie w duszy. Narrator jednak nie ocenia postaw bohaterów, choć wyraźnie da się odczytać, po czyjej stronie leży jego sympatia. 
   Ciekawym dodatkiem do pięciu opowiadań są fragmenty dziennika autora, który szczerze dzieli się wątpliwościami dotyczącymi poszczególnych utworów:

Skończyłem pisać „Dwóch panów z Brukseli”. Nie wiem, jak zakwalifikować tę historię. Czy to minipowieść, czy długie opowiadanie? (...) co z tym tekstem zrobić? Wydać go samego czy czekać, aż powstaną inne, łączące się z nim teksty?

   Mimo rozbieżnych reakcji czytelników tom „Małżeństwo we troje” to udany przykład zbioru opowiadań, które wywołują emocje i pozostają w pamięci. Pozornie różna tematyka ma wspólny punkt - miłość. Choć rozmaicie pojmowana, a czasem nawet niebezpieczna, spaja w całość te krótkie formy prozatorskie, które w naszych czasach zupełnie niesłusznie traktowane są po macoszemu.
Nowa książka Erica-Emmanuela Schmitta jest zatem pozycją, którą każdy pasjonat jego twórczości powinien ocenić samodzielnie. Z pewnością warto jednak poświęcić wieczór na lekturę „Małżeństwa we troje”.


Wydawnictwo Znak


Brak komentarzy: