25 sty 2017

Autorka pod tablicą :)


Postanowiłam w tym nowym roku, nie robić postanowień noworocznych :) Ponieważ styczeń ma się ku końcowi, sądzę, że mi się udało. Jeśli nawet coś sobie w kolejnych miesiącach wymyślę, nie będzie to już miało nic wspólnego z tą irytującą koniecznością wprowadzania zmian w życiu akurat od stycznia (co niezawodnie skończyłoby się klęską).

W obliczu braku postanowień (np. że będę regularnie zaglądać na bloga, co mi się nigdy nie udawało) miło było dziś usiąść, zrobić małe porządki i nie przejmować się opóźnieniem.

Wierzę, że mogę liczyć na Waszą wyrozumiałość, tym bardziej, że w e-mailach pytacie już o nowy projekt cyklu powieściowego. O tym napiszę jednak następnym razem, ponieważ dziś chciałam się podzielić krótko wrażeniami z "zaległego" spotkania autorskiego.

Bardzo mnie cieszy, że szkoły miały ostatnio szansę brać udział w różnych projektach podnoszących poziom czytelnictwa ( ja chętnie nazwałabym to zaszczepianiem miłości do czytania).
Ciekawe inicjatywy czasem wzbudzały mój zachwyt - na  przykład indywidualne czytanie książek na wybranych lekcjach.
Czyż to nie cudowne? Tak po prostu móc usiąść z uczniami na lekcji i poczytać książkę, każdy sam i to co chce, a później podyskutować o tym, co się ciekawego przeczytało!

Zamiana sal lekcyjnych na czytelnie (oficjalnie, a nie po kryjomu przed władzami oświatowymi), nawet jeśli ma miejsce tylko raz na jakiś czas, to odwieczne marzenie polonistek, które całe życie zawodowe musiały się użerać z gonitwą za "terminową realizacją przeładowanego programu" skrupulatnie rozliczaną przez wszelkie kontrole i tabelki statystyczne.

Jak można było w takich warunkach zaszczepić miłość do czytania? No cóż... można było, ale praca to była zaiste dla siłaczy i siłaczek. Dlatego tak mnie uradował fakt, że dziś te cuda są możliwe.



W ramach jednego z takich projektów, miałam w grudniu okazję odwiedzić zaprzyjaźnioną szkołę, tym razem nie jako pedagog, lecz jako autorka.



Spotkanie z młodzieżą zorganizowała i poprowadziła pani Agnieszka - bibliotekarka ZSP w Żabnie. Atmosfera była bardzo miła, choć muszę przyznać, że młodzież była znacznie bardziej onieśmielona, niż zdarzało mi się to wcześniej na tego typu spotkaniach autorskich, np. w Skoczowie. 

fot. - materiały własne Szkoły

Mimo początkowej nieśmiałości uczniów, rozmowa powoli nabrała rumieńców i tylko żal, że szkolny dzwonek przerwał nam tak miłe spotkanie.

Na zakończenie mogę tylko napisać : czytajmy z przyjemnością i zarażajmy tym nasze dzieci i młodzież - niech wybuchnie epidemia czytania dla przyjemności!


1 komentarz:

ejotek pisze...

Też nie robię wielkich postanowień, wolę małe i od razu wykonane :)
Cieszę się ogromnie, że nowa książka się pisze! A Żabno znam :)
To bardzo ważne, by różnymi sposobami zaszczepiać w młodych ludziach czytanie :)